-
Co ty tutaj robisz?- zapytałam, kiedy w otwartych drzwiach
zobaczyłam Klausa.- Nawet nie waż się, przekraczać, progu tego
domu! Wynoś się! Mamo, po co mu otwierałaś?- zapytałam,
przerażoną matkę, która wróciła do przedpokoju.
-
Przyjechałem, żeby z Tobą porozmawiać- powiedział.- Od tygodnia
nie pojawiłaś się na kursie, zacząłem się martwić.
-
Ty się martwisz?- zapytałam, kpiąco.- Ty, jesteś osobą, która
tylko pogłębia moje problemy. Nie chce cie nigdy więcej widzieć,
w moim otoczeniu, zrozumiałeś?
-
Nie i wcale nie zamierzam- odpowiedział.- Caroline, kiedy ty w końcu
zrozumiesz, że potrzebujesz pomocy? My tylko usiłujemy ci to
uświadomić.
-
Kim ty jesteś, żeby mieć prawo do decydowaniu o moim życiu?!-
krzyczałam coraz głośniej.- Nie zapominaj, że to co dotyczy
Tylera jest moim prywatnym życiem, poza tym to ojciec moich dzieci i
ja nie mogę...
-
Nie możesz pozwolić żeby trafił do więzienia- dokończył,
jednocześnie przerywając mi.- Tak wiem, słyszałem to już
poprzednim razem, ale Caroline teraz ja się powtórzę- przerwał.-
Chcesz żeby Tyler nadal się nad Tobą znęcał? Chcesz żeby w
końcu zrobił krzywdę waszym dzieciom? Mogę cie zapewnić, że na
jednym uderzeniu się nie zakończy- powiedział.- Pomyśl o tym, że
jesteś matką, a nie tylko żoną sadysty, chcesz żeby twoje dzieci
kiedyś miały do ciebie żal o to, że nie zadbałaś o ich
dzieciństwo?
-
Dlaczego mówisz mi te wszystkie okropne rzeczy?- zapytałam, byłam
bliska płaczu.- Doskonale wiesz, że ponad życie kocham swoje
dzieci.
-
To zachowuj się jak prawdziwa matka- powiedział, a ja zaczęłam
płakać.- Przepraszam nie powinienem- przytulił mnie.- Caroline, ja
chce dla ciebie jak najlepiej, widziałem mnóstwo podobnych do
twojego przypadków i uwież mi, że większość skończyła się
jakąś tragedią, tylko dlatego, że kobiety pobłażały swoim
mężom.
-
Boje się- powiedziałam to w końcu na głos.- Boje się o siebie i
o dzieci. Znam Tylera i wiem, że jeżeli coś nie będzie po jego
myśli, zemści się i nigdy nie pozwoli, żebym poczuła się
bezpieczna, on nie odpuszcza jeżeli czegoś bardzo chce.
-
Widzisz i właśnie dlatego nie możemy pozwolić, żeby czuł się
bezkarny- powiedział.- Jeżeli złożysz na niego doniesienie, na
pewno pójdzie do więzienia i może to go czegoś nauczy, a ty w tym
czasie będziesz mogła zacząć wszystko od nowa. Spójrz tylko co
już osiągnęłaś w tak krótkim czasie, robisz bardzo przydatne
kursy, a niebawem dostaniesz nowe mieszkanie, chcesz to wszystko
zaprzepaścić dla faceta, który cie nie szanuje i uważa za rzecz,
za swoją własność, z którą może zrobić co chce?-
zaprzeczyłam.- To jak idziemy na tą policje?- zapytał.
-
Wiesz...Ja...Potrzebuje czasu- wydukałam.
-
Caroline, przestań- powiedział ostro.- Jeżeli teraz stchórzysz,
jutro na pewno nie odważysz się tego zrobić, więc albo idziesz
teraz albo nie licz więcej na moją pomoc.
-
To zwykły szantaż- powiedziałam zrozpaczona.- Nie powinieneś tego
robić, w końcu jesteś pracownikiem socjalnym.
-
Odbieraj to jak chcesz- odpowiedział.- Jednak uważam, że albo
teraz albo nigdy.
-
Dobrze- powiedziałam nagle.- Ale będziesz tam ze mną?-
zapytałam.
-
Oczywiście- odpowiedział, podając mi ramię
-
Dzień dobry, chciałam złożyć doniesienie na mojego męża-
powiedziałam, kiedy razem z Klausem dotarliśmy na komisariat.-
Znęca się nad rodziną.
-
Niech pani poczeka- odpowiedział policjant.- Zaraz ktoś się
państwem zajmie.
Po
dziesięciu minutach wyszła do nas mile wyglądająca policjantka i
zaprowadziła do swojego gabinetu.
-
Dzień dobry, nazywam się Paula Morales, w czym mogę państwu
pomóc?- zapytała.
-
To ja chciałabym zawiadomić o popełnieniu przestępstwa-
powiedziałam.- Nazywam się Caroline Forbes i chodzi o mojego męża
Tylera Lockwood'a. Nie wiem jak to powiedzieć, ale... on nadużywa
alkoholu i stosuje wobec mnie przemoc- zacięłam się.- Ostatnio,
pan Niklaus Mikaelson- wskazałam na Klausa- również złożył
doniesienie o pobiciu.
-
Czy ma pani jakieś dokumenty, potwierdzające pani słowa?- zapytała
policjantka.
-
Tak, wykonałam konieczne badania- odpowiedziałam, jednocześnie
podając jej całą dokumentacje. Odczekałam chwilę.- Czy to
wystarczy?- zapytałam.
-
Jak najbardziej- odpowiedziała.- Przepraszam, ale czy pan panie
Mikaelson, mógłby jeszcze raz opowiedzieć o tym incydencie, w
związku, z którym pan złożył zawiadomienie na policji.
-
Oczywiście- odpowiedział.- Miało to miejsce kilka tygodni temu,
wspólnie z panią Forbes wracaliśmy właśnie z jej spotkania o
przyjęcie na kurs kształcący, musi pani wiedzieć, że jestem
pracownikiem socjalnym i razem z organizacją, w której pracuje
udzielamy jej potrzebnej pomocy, w związku z aktualną sytuacją-
przerwał na chwilę.- W pewnym momencie podszedł do nas pan
Lockwood, był wyraźnie pod wpływem alkoholu i zaczął mówić
różnie epitety pod adresem Caroline, kiedy stanąłem w jej obronie
rzucił się na mnie z pięściami. Na szczęście udało mi się go
szybko obezwładnić i wezwaliśmy policję- zakończył.
-
Jak rozumiem potwierdziła pani słowa pana Mikaelsona?- zapytała
mnie.- Czy w tamtej chwili powiedziała pani o sytuacji panującej w
maństwa rodzinie?
-
Niestety nie- odpowiedziałam.- Niech pani zrozumie, nie chciałam
rozbijać rodziny, w końcu mamy razem dzieci, poza tym bałam się,
że Tyler będzie się na mnie mścił- tłumaczyłam.- Czy to w
jakiś sposób wpłynie na to, że teraz składam zawiadomienie?-
zapytałam.
-
Nie, oczywiście że nie- odpowiedziała.- Chodzi tylko o to czy
państwa sprawy mogą być rozstrzygnięte na jednej rozprawie.
Dokończę tylko spisywać zeznania i wszystko ruszy. Jeżeli
natomiast chodzi o panią, radziłabym jak najszybciej złożyć
pozew o rozwód, wyłączną opiekę nad dziećmi oraz może o zakaz
zbliżania, w związku z agresją jaką względem pani wykazuje mąż-
dodała.
-
Dziękuje bardzo- powiedziałam.- Na pewno tak właśnie zrobię.
Kilka
godzin później:
-
Nie mogę w to uwierzyć- powiedziała Elena, kiedy przyjechaliśmy
odebrać dzieci.- Szkoda, że Klaus dostał pilny telefon, bo
wycałowałabym go po stopach- roześmiałyśmy się razem z Bonnie.-
W końcu od jak dawna próbowałyśmy cie przekonać, żebyś w końcu
odeszła od Tylera, a jemu to się udało w kilka godzin.
-
Masz rację- przyznała Bonnie.- Spójrz na to jak cudownie sobie
radzisz dzięki jego pomocy- powiedziała.- Niedługo dostaniesz
własne mieszkanie, kształcisz się żeby dostać dobrą pracę i
wreszcie zaczęłaś myśleć o sobie, a nie tylko o tym pijaku,
który cie nie szanował.
-
Mówisz dokładnie to samo co Klaus- powiedziałam.- Bardzo się
cieszę, że się na to zdecydowałam i jestem Klausowi wdzięczna za
to, że mnie przekonał, jednak bardzo się boje co Tyler teraz
zrobi, jak się dowie, że złożyłam na niego doniesienie na
policję- bardzo mnie to przygnębiało.
-
Dobrze robisz, że go nie lekceważysz- powiedziała Bonnie.- W końcu
jest niebezpieczny, ta policjantka dobrze ci doradziła, powinnaś
załatwić wszystkie sprawy z tym zakazem jak najszybciej- dodała.
-
Klaus, zgodził się mi pomóc- powiedziałam.- Jutro mamy wspólnie
pójść do adwokata w tej sprawie.
-
Znów Klaus- zauważyła Elena.- Z niego jest prawdziwy anioł, a
może ktoś więcej?- zapytała z uśmiechem.
-
Eleno, daj spokój- powiedziałam.- Ja mam męża i to na dodatek
takiego, który przez ostatnie dwa lata sukcesywnie zamieniał moje
życie w piekło, nie w głowie mi teraz romanse- wywróciłam
oczami.
-
Nie mówię, że od razu masz z nim wskoczyć do łóżka-
odpowiedziała.- Ale spójrz na to z innej strony, w końcu z niego
wydaje się być porządny facet i może kiedyś w przyszłości
stworzylibyście wspaniały związek- uśmiechnęła się.
-
Eleno, naprawdę daj jej teraz spokój- wtrąciła się Bonnie.- Ona
ma rację, w tej sytuacji nie powinna myśleć o jakim mężczyźnie
tylko o sobie- zadzwonił dzwonek do drzwi.
-
To na pewno twój obrońca- powiedziała Elena, kiedy Bonnie poszła
otworzyć, wywróciłam tylko oczami. Rzeczywiście chwilę później
do salonu wszedł Klaus.
-
Już się zbieramy- powiedziałam, podnosząc się z miejsca.
Minęło
długie pół godziny, zanim udało mi się ubrać dzieciaki i na
dodatek załadować do samochodu. W drodze powrotnej zamieniliśmy
ze sobą tylko kilka zdań. Zerknęłam na Klausa, przypomniały mi
się słowa Eleny, moglibyście stworzy wspaniały związek,
uśmiechnęłam się, ona to ma pomysły.
Mam nadzieję, że się podoba