niedziela, 20 grudnia 2015

Rozdział szósty

Następnego dnia:

Cały czas spędziłam jakbym siedziała na szpilkach, Klaus zadzwonił rano i przypomniał, żebym była gotowa na osiemnastą, ponieważ wtedy przyjedzie i pójdziemy razem na ten obiecany poprzedniego dnia spacer. Nie mogę się już doczekać. Caroline, nie zachowuj się jak małe dziecko, w końcu to tylko głupi spacer. Cały czas to sobie powtarzałam, ale tak cudowna wydawała mi się perspektywa spędzenia wieczoru poza domem bez dzieci, że czułam się jak nastolatka, która idzie na pierwszą randkę. Randka, co za głupia myśl, przecież my z Klausem nie chodzimy na randki, to tylko przyjacielskie spotkanie. O mały włos nie spadłam z kanapy, kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- A to tylko wy- nie potrafiłam ukryć zawodu, kiedy na progu zobaczyłam Bonnie i Kola.
- A kogo ty się spodziewałaś, angielskiej królowej?- zapytał Kol.- Jeżeli czekasz na mojego brata, to jeszcze ma przecież trochę czasu.
- Nie musisz być taki cyniczny- odpowiedziałam.- Pokaże wam gdzie wszystko macie. Mleko macie w szafce nad kuchenką, Bonnie wiesz ile wody trzeba dolać i nie zapomnijcie wszystkiego porządnie wystudzić, pieluchy w szafce w ich pokoju, ale to na wszelki wypadek, bo oni już robią na nocnik.
- Nie martw się, damy sobie ze wszystkim radę sami- powiedziała Bonnie.- Pięknie wyglądasz- zauważyła. Klaus, padnie, kiedy cie zobaczy.
Akurat w tym momencie ponownie zadzwonił dzwonek do drzwi i powoli zaczęłam panikować. Wzięłam głęboki oddech i poszłam otworzyć.
- Cześć Klaus, jak widzisz nasze dwie nianie już dotarły- powiedziałam, wiedziałam że to głupie ale nie wiedziałam od czego zacząć rozmowę.
- To chyba pierwszy raz, kiedy Kol nie spóźnił się co najmniej godzinę- uśmiechnął się.- Caroline, wyglądasz fenomenalnie. Przekazałaś wszystkie wiadomości potrzebne im do tego, żeby nie doprowadzili domu do ruiny? Możemy już iść?
- Potrzebujecie jeszcze czegoś ode mnie?- zapytałam Bonnie i Kola.
- Nie, nie bawcie się dobrze i o nic się nie martwcie- powiedziała Bonnie.- Zajmiemy się wszystkim.
- Ale pamiętajcie, gdyby coś to dzwońcie- powoli wyszliśmy z mieszkania.

- Myślałem, że nigdy już nie wyjdziemy- powiedział Klaus.- Byłaby to wielka strata, ponieważ wyglądasz naprawdę fenomenalnie- uśmiechnął się.- Mów dokąd masz ochotę iść.
- Nie mam pojęcia, wiesz to moje pierwsze wieczorne wyjście, od dwóch lat, od kiedy urodziłam bliźniaki. Nawet nie wiesz, jakie to cudowne uczucie.
- Wyobrażam sobie. Może pójdziemy, jednak do kina albo restauracji?
- Zwariowałeś? Nie jestem przygotowana- szturchnęłam go w bok.- Poza tym obiecałeś, że nie będziemy chodzić w żadne ekskluzywne miejsca, w końcu jestem tylko zwykłą dziewczyną z przedmieścia, nie wiem jak się zachować.
- Lubię dziewczyny z sąsiedztwa- uśmiechnął się.- Dobrze, już dobrze nie będę  się naprzykrzał.
- Nie naprzykrzasz mi się. W końcu zawdzięczam ci to jakie mam teraz życie. Dzięki tobie mam teraz mieszkanie, dokształcam się i dostałam nową pracę. Jesteś bardzo dobrą osobą, nie wiem jak ci dziękować. Właśnie, powiedz dlaczego zacząłeś pomagać osobom potrzebującym, skoro twoja rodzina jest tak zamożna?
- Właśnie dlatego, że moja rodzina jest zamożna- spojrzałam na niego pytająco.- Nie patrz tak, w końcu mógłbym mieć wszystko, ale uważam że skoro pozwolono mojej rodzinie na lepsze życie, powinniśmy się wszystkim podzielić z innymi. Spójrz na to, w końcu na świecie jest tylu potrzebujących, to bardzo niesprawiedliwe jeżeli ja leżałbym tylko i czekał, aż ktoś inny zarobi dla mnie pieniądze.
- Masz bardzo idealistyczne myślenie- powiedziałam.- Dużo można się od ciebie nauczyć, wiesz kiedy wygarnąłeś mi wszystkie moje błędy, zrozumiałam, że rzeczywiście zachowuje się jak rozwydrzony bachor i muszę wziąć się za siebie, jeżeli chce dać dobry przykład moim dzieciom.
- Caroline, słuchaj ja naprawdę nie myślę o tobie w taki sposób, jaki mówiłem- powiedział.- Naprawdę, jesteś cudowną kobietą, trzeba cie podziwiać, bo miałaś ciężkie życie przy Tylerze, ale przetrwałaś.
- Nie będziemy już do tego wracać- powiedziałam.- Oboje byliśmy zdenerwowani i nie kontrolowaliśmy się, ale chce żebyś wiedział, że miałeś racje- uśmiechnęłam się.
- Dobrze, widzę że marzniesz, mam propozycje, chodźmy do mnie, napijemy się wina, nie będziesz się czuła skrępowana. Nie bój się, to nie jest żadna niemoralna propozycja- uśmiechnął się.
- Niech ci będzie, ale pamiętaj mam w torebce gaz łzawiący- roześmialiśmy się.

***

- Ty naprawdę tutaj mieszkasz?- zapytała Caroline, kiedy weszliśmy do mojego mieszkania.- Wygląda jak mieszkanie, jakiegoś artysty. Nie wyglądasz jak miłośnik sztuki.
- Widzisz, ludzie czasami nas zaskakują- uśmiechnąłem się.- Czego się napijesz? Czerwone wino czy może whisky?
- Wolę wino, tylko żeby nie było za mocne, proszę- podszedłem do barku, nalałem nam dwa kieliszki i wspólnie usiedliśmy na kanapie.- Opowiesz mi coś więcej o sobie?
- Oczywiście, co byś chciała wiedzieć?- zapytałem.
- Jesteś takim tajemniczym człowiekiem, o mnie wiesz wszystko, nawet biłeś się z moim mężem, a ja nawet nie wiem, co lubisz robić, czym zajmujesz się poza pracą, jakie masz stosunki ze swoją rodziną.
- No cóż jak już zauważyłaś sztuka to moja największa pasja, sam chciałem kiedyś zostać malarzem, ale to raczej nie jest dochodowe zajęcie, więc to tylko dla przyjemności. Malarstwo pozwala mi również odprężyć się po ciężkim dniu pracy. Jeżeli chodzi o moją rodzinę, znasz już Kola, jest jeszcze Rebekah, Elijah i Finn. Pozostali bracia są ode mnie starsi, a Rebekah z Kolem są młodsi i wiesz zawsze miałem wrażenie, że muszę się nimi zajmować, szczególnie Kolem on wiecznie wpakowuje się w kłopoty.
- Zazdroszczę ci, że masz rodzeństwo, ja jako jedynaczka wiecznie byłam zaopiekowania, ale często byłam sama, gdyby nie Bonnie i Elena byłabym samotniczką.
- Nie wiesz co mówisz! Gdybym mógł, sam powystrzelałbym całe swoje rodzeństwo- roześmialiśmy się. Caroline, tak cudownie się śmiała.- Wreszcie odżyłaś i można posłuchać twojego śmiechu.
- Chyba nieźle się upiłeś- powiedziała.- Masz już omamy, ale to wino naprawdę jest bardzo mocne.
- Dlaczego? Nie lubisz słuchać komplementów?- rzeczywiście czułem jak wino zaczyna na mnie działać. Dostałem też nie małej odwagi, ponieważ nachyliłem się nad Caroline i pocałowałem ją namiętnie. Sam nie wierzyłem we własne szczęście, ponieważ Caroline odwzajemniła mój pocałunek i w objęciach poszliśmy do mojej sypialni.

***

- Dziewczyny co ja narobiłam!- czułam taki wstyd, że nie wiedziałam jak się wytłumaczyć nawet przed dziewczynami.- Nie wiem co we mnie wstąpiło, przecież nigdy się tak nie zachowywałam.
- Daj spokój Caroline!- wrzasnęła Elena.- Zachowałaś się jak idiotka, poszłaś z facetem do łóżka i rano zwiałaś jak tchórz. Potraktowałaś Klausa jak faceta na jeden raz. Powinnaś poczekać, aż się obudzi i z nim porozmawiać.
- Według mnie też nie zachowałaś się zbyt odpowiedzialnie- wtrąciła Bonnie.- Przecież będziesz musiała prędzej czy później z nim porozmawiać, a to z upływem czasu będzie jeszcze bardziej niezręczne.
- Lepiej powiedz jak było, Klaus jest dobry w te klocki?- zawołała Elena.- Daj chociaż trochę szczegółów!
- Eleno, czyś ty zwariowała!- krzyknęłam.- Nie będę się ci zwierzać w końcu to bardzo intymna sprawa- jednoczenie rozmarzyłam się.- No dobrze, dobrze nie patrzcie na mnie tak, było wspaniale i na tym koniec- uśmiechnęłam się.
- Nie boisz się, że Tyler się dowie?- zapytała Bonnie.- On jest niepoczytalny, więc na twoim miejscu najpierw bym to ukryła. 
- Oczywiście, że muszę to ukryć, Tyler zniszczyłby mnie w sądzie gdyby się o tym dowiedział- zadzwonił mój telefon.- To Klaus, nie wiem co mu powiedzieć. 
- Umów się z nim na rozmowę- podpowiedziały dziewczyny.
Tak właśnie zrobiłam, odebrałam i poprosiłam Klausa, żeby przyjechał do mnie za dwie godziny. W co ja się wpakowałam, pomyślałam odkładając komórkę.

________________________________________
Cześć wam! Wiem, że długo mnie nie było, ale nie mam czasu. To opowiadanie lubię najbardziej, ponieważ Laura dała mi wolną rękę, nie muszę trzymać się jej fabuły. Rozdział miał być już jakieś dwa tygodnie temu, ale właśnie Laura miała ślub w zeszłym tygodniu i musiałam się przygotować. Teraz życzę wam zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia oraz dzikiego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku. Pozdrawiam i do napisania:)


1 komentarz:

  1. Zazdroszczę Carolinne takie ciacho z Klausa Elena ma rację Carolinne postąpiła nieodpowiedzalnie wobec Klausa ciekawe co zrobi teraz Taler boję się tego rozśmieszyło mnie to co Klaus powiedzał o rodzeństwie gratulację dla Lałry z okazji ślubu mam nasdzieję,że zatęskni za pisaniem i do nas wróci pozdrawiam wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń